Przepis o młodzieżowcu obowiązuje w polskiej ekstraklasie od ponad pięciu lat. W tym czasie przechodził pewne modyfikacje, a dyskusja o jego słuszności jak bumerang wraca co kilka tygodni. Otwarcie krytykują go nawet niektórzy szkoleniowcy – na razie są jednak bezradni, muszą wypełniać limity, inaczej ich kluby czeka dotkliwa kara finansowa. Kto po rundzie jesiennej powinien zacząć szykować się na taki wydatek?
Jesienią na boiskach PKO Ekstraklasy mieliśmy okazję oglądać aż 82 zawodników młodzieżowych, najwięcej w barwach Korony Kielce. To właśnie klub z województwa świętokrzyskiego jako pierwszy w tym sezonie zamknął zobowiązania związane z owym przepisem.
Przypomnijmy, że obecnie status młodzieżowca posiadają piłkarze urodzeni w 2003 roku i młodsi. Najmłodszy – Igor Pieprzyca z Puszczy Niepołomice – rozegrał kilkanaście minut we wrześniowym spotkaniu z Rakowem. W PKO Ekstraklasie debiutował jednak już rok wcześniej, bijąc przy tym wieloletni rekord należący do Janusza Sroki.
Jeśli chodzi o liczby młodzieżowców, to dotychczas – wyłączając oczywiście bramkarzy – zgromadzili oni na swoich kontach łącznie 25 goli i 17 asyst. Najwięcej Mateusz Kowalczyk z GKS-u Katowice (dwie bramki i dwa ostatnie podania) oraz Antoni Kozubal z liderującego Lecha Poznań (jedna bramka i trzy ostatnie podania).
Przepis o młodzieżowcu – trzy kluby są już na czysto
Obok Korony Kielce, tylko dwóch ekstraklasowiczów przebiło już wymagany pułap minut rozegranych przez młodzieżowców – Lech i Zagłębie. To nie dziwi. Wspomniany wyżej Kozubal oraz Michał Gurgul niemalże od początku rozgrywek są kluczowymi elementami w układance trenera Nielsa Frederiksena. A Zagłębie? Od lat sukcesywnie korzysta z młodych piłkarzy (na osiem ostatnich sezonów tylko raz nie zakwalifikowało się do nagrody finansowej w ramach programu Pro Junior System). Po zatrudnieniu w Lubinie Marcina Włodarskiego zawodnicy ci otrzymują jeszcze więcej szans. Najlepszy przykład? Marcel Reguła i jego fenomenalne wejście z ławki w derbach Dolnego Śląska.
Tydzień temu debiut w Ekstraklasie, a dziś taki gol z przewrotki Marcela Reguły. Rocznik 2006, do kadry którego przez lata powoływał go trener Marcin Włodarski. Pięknie się odwdzięczył trenerowi w seniorach 👏 pic.twitter.com/V9Ipyc29cz
— Kuba Polkowski (@kubapolkowski) November 4, 2024
Największą niespodzianką w tym gronie pozostaje więc Korona. Tym bardziej, że jej młodzieżowcy przez całą poprzednią kampanię rozegrali łącznie mniej minut niż teraz w trakcie samej jesieni. Xavier Dziekoński pozostaje mocnym punktem w bramce, podstawowymi piłkarzami w minionej rundzie byli także Mariusz Fornalczyk i Hubert Zwoźny. Mniej regularnie występowali Strzeboński, Mamla, Smolarczyk, Chojecki czy Bąk; swoje minuty jednak też dorzucili.
Jak radzą sobie beniaminkowie?
Sytuacja związana z przepisem wśród beniaminków prezentuje się zgoła odmiennie niż ta w ligowej tabeli. O największym spokoju może mówić, o ironio, Lechia Gdańsk. Wiosną do dotychczasowego dorobku będzie musiała dokładać średnio 45 minut na mecz. A biorąc pod uwagę, że do zespołu dołączy niedługo jeszcze Michał Głogowski, uniknięcie kary nie powinno być dla gdańszczan niczym trudnym. Co innego utrzymanie w PKO Ekstraklasie.
GKS Katowice natomiast, jeśli w rundzie rewanżowej nie zacznie odważniej stawiać na młodych zawodników, zapłaci karę. Trener Górak ma świadomość tego, że klub w tabelce z minutami młodzieżowców jest pod kreską, ale jego wachlarz możliwości jest obecnie mocno ograniczony. W kadrze GKS-u tylko jeden zawodnik poniżej 21. roku życia prezentuje poziom ekstraklasowy – to oczywiście Mateusz Kowalczyk.
Pierwsza nominacja i od razu wygrana 💪 Mateusz Kowalczyk z @_GKSKatowice_ Młodzieżowcem Sierpnia @grajmy_razem 🔝👶 Gratulacje 👏
ℹ️ https://t.co/7w1luVAxAd pic.twitter.com/B7VZIvgfjY
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) September 9, 2024
– To taki przepis, który jest po coś, ale nie wiadomo, po co. Powiedzmy sobie szczerze, biedniejszy będzie musiał zapłacić, a bogatszy sobie po prostu zapłaci. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Czy mam jakiś pomysł? Będę szukał tych młodzieżowców po kątach. Będziemy z dyrektorem działać tak, żeby tej kary nie było. Bo niby dlaczego i za co? – pytał sugestywnie na konferencji po ostatnim domowym meczu trener Górak.
Pomiędzy Lechią a GKS-em w tym wszystkim znajduje się Motor Lublin, czyli absolutna rewelacja jesiennych zmagań. Mateusz Stolarski jeszcze przed ich startem zdecydował się na rozwiązanie, które zakłada obsadzenie jednej konkretnej pozycji samymi młodzieżowcami, w tym przypadku lewej obrony. Gdy boisko opuszczał Filip Luberecki, w jego miejsce na placu gry pojawiał się zawsze albo Krystian Palacz, albo Filip Romanowski. Tym samym Motor jest na dobrej drodze, by przebić wymagany pułap minut. Nadal będzie się musiał jednak pilnować, bo nadwyżka jest stosunkowo niewielka.
Legia na dnie
Jesienią odnotowała pod tym względem największy deficyt w lidze. Goncalo Feio nie miał w swoim zespole młodzieżowca, który byłby pewniakiem do wyjściowego składu. A gdy wydawało się, że właśnie kimś takim będzie Maxi Oyedele, ten wypadł na kilka tygodni z powodu kontuzji.
Nawet jeśli dwukrotny reprezentant Polski wróci do gry już na samym początku rundy wiosennej, stołeczny klub będzie musiał sporo nadrabiać (dorzucając w każdym spotkaniu ligowym średnio 119 minut). Sam Oyedele zatem tutaj nie wystarczy. Portugalski szkoleniowiec będzie musiał w dłuższym wymiarze czasowym postawić na kogoś z trójki: Ziółkowski, Urbański, Szczepaniak. No, chyba że pewną odpowiedzią w tej kwestii okaże się zimowe okienko transferowe.
Patrząc na występy Tobiasza i Kobylaka oraz problem z minutami dla młodzieżowców, może przy Łazienkowskiej latem zbyt pochopnie podjęli decyzję o wypożyczeniu Macieja Kikolskiego do Radomiaka? Bramkarz dawał sobie przecież radę na zapleczu i, jak się okazuje, daje radę również w PKO Ekstraklasie. Niewątpliwie mógłby się Legii teraz przydać.
Jagiellonia i Raków z niezłymi zaliczkami, Górnik już niekoniecznie
Klub z Białegostoku to istny fenomen w polskich realiach piłkarskich. Mało tego, że udowodnił, iż mistrz kraju – nawet będąc kompletnym żółtodziobem – może skutecznie łączyć grę na trzech frontach, to jeszcze sytuacja jego młodzieżowców na półmetku prezentuje się nie najgorzej. Adrian Siemieniec stracił Marczuka? To postawił na Abramowicza w bramce. Jagiellonia pod tym kątem funkcjonuje zdrowo, co przecież nie jest regułą w przypadku takich świeżo upieczonych pucharowiczów.
Sławomir Abramowicz – obronił strzały o xG 1,66 w 2 ostatnich meczach.#PUNJAG 0:0 pic.twitter.com/5tyLoZPDw9
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) December 8, 2024
Raków Częstochowa nie uniknął kar w dwóch poprzednich sezonach. Wygląda jednak na to, że w tym będzie inaczej. Kacper Trelowski zagrał dotychczas we wszystkich spotkaniach z udziałem „Medalików”. Marek Papszun we wrześniu i październiku korzystał także z usług Ariela Mosóra, ale wszystko przerwała poważna kontuzja.
Paradoksalnie, poza przytoczoną wcześniej Warszawą, największy problem z przepisem o młodzieżowcu mają w Zabrzu. Trener Urban przez całą rundę poszukiwał jakiegoś rozwiązania, ale chyba żadne nie okazało się zadowalające. Aleksander Buksa strzelił zaledwie jedną bramkę, Dominik Szala jest kontuzjowany, a pozostali zawodnicy na murawie pojawiali się tylko epizodycznie. To na ten moment zdecydowanie za mało, by na koniec sezonu nie płacić kary.
***
Pełne zestawienie minut rozegranych przez młodzieżowców w sezonie 2024/2025 zamieścił na swoim profilu portal EkstraStats:
Minuty młodzieżowców (wliczane do pułapu 3000) w sezonie 24/25 (52,9% sezonu = 1 588min):
KOR 3873
ZAG 3285
LPO 3099
LGD 2413
RCZ 2198
STM 2189
JAG 2035
PIA 1923
WID 1876
POG 1865
RAD 1837
PUN 1723
MOT 1620
ŚLĄ 1526
CRA 1424
GKS 1324
GÓR 1215
LEG 1102— EkstraStats (@EkstraStats) December 16, 2024